Skip to main content

wiersze - lato 2020

Nie ma podrywu

Nie ma zagranicznych podróżnych

Ani sklepów nie ma

Już dawno nieczynne

Nic noc

Noc nic

Księżyc odbija się w szybie

A ta przeźroczysta

Tuk tuk

Tak tak

Już dawno nie widziałam

Pustych

Świeżo wybudowanych ścian

A podróż sierpniowa

Daleka

A potem już tylko piach

I morze

 

***

Budzimy się

Nie do wiary

Ile zbytecznych rozmów

Przydarzyło mi się

Zapakowane dygresje

W papier na bułkę

Ile rozmów bez

Wypowiadania słów

Po omacku

Ze światłem smartfona

Tyle samo giętkich

Układów póz

By tylko wyspać się

Przespać przeznaczenia

I odetchnąć

 

***

Gówno prawda

Jeśli sądzisz że myśli są za częste

Brudne że popychają

Ciągle i ciągle w uścisku

Dwojga

Naprawdę mylisz się że

Za duże buty przynoszą ulgę

Jak papieros po seksie

Nie niestety byłeś w dużym

Błędzie sądząc mnie po

Obrazach i portretach

Bardzo pomyliłeś się

Że wciąż kocham

Te same kwiaty

 

***

Ludzie podobni do

Ptaków gromadzą się w klucze

Mrowiska podobne do ludzi

Zaludniają miasta

Rosnące miliony dzieci

Uczą się w szkołach życia

Teoretycznie miarodajnie

Matematycznie etycznie

Zbyt dużo plastiku

W głowach masz mamy

Zbyt dużo niewiedzy

W głowach masz mamy

Ludzie są jak maszyny

Ludzie podobni do siebie

Nigdy nie widzą szczytu

Jest zbyt odległy

Niewidoczny zapach

Potu ludzkiego na Ziemi

 

***

Wstajemy rano

Zwykle niezwykle

Przepuszczamy

Przypuszczamy

 

Rozczarowujemy obrane jabłka

Nie nie będą na śniadanie

Pajęczyna zaskakuje delikatnością

W oknie z którego dogląda gołąb

 

Biegiem latem lata latawiec

Kontrolowany przez małe rączki

Roześmianego dziecka

Prądy morskie nurtują mnie

Zawsze kiedy nie chodzę

Po wodzie

 

Czytałam te same słowa

Które chciałby ktoś inny

Na chwilę której nie chciałby

Nikt inny wymienienić

Na złoty pierścionek

Z diamentem

 

Bo jesteś

 

*** 

Masz na imię Pierre

Twoje imię inspiruje

Do odpoczynku i nagości

 

Raz dwa trzy palce

Cztery pięć palców

A potem dwa razy więcej

We dwójkę

 

Wciąż drapiesz wydeptane

Plaże turystów

Jest mniej w tobie

Namiętności

 

Odległe chmury wydmowe

Zabierają do lasu

Mokre stopy

 

Po zachodzie wata cukrowa

Smakuje i wciska się

We włosy

Zlepiając nasze usta

Dłonie


*** 

Ucięłam pogawędkę

Obcięłam grzywkę

Obrałam ogórka

 

Zgrzytające zęby

Przypomniały o czyszczeniu

Piasku w szparach

I pęknięciach ciała

 

Lodowate stopy

Nigdy nie są dostatecznie

Ciepłe i przytulne

Ale

 

Czuję że to ty

Polubiłeś mnie pierwszy

Prawdziwie w każdym

Zakamarku posta

Którego nie widziałeś

Na oczy

 

Nie wiesz co to

Poczucie bezsensu

Nie jadłeś tego

Czym karmią się wszyscy

 

*** 

W sierpniu łzę powoduje piasek

Wiatr osusza łzę

Wilgoć przynosi ukojenie

 

Latem gołe ciało

Spłukuje fala morska

Stopy idą przed

 

Mokre ręczniki powiewają

Stłoczone w jednym miejscu

Złożone czekają następnego

Dnia

 

*** 

Planeta zachłystuje się

Plamami krwi na swej skorupie

Zwierzęta zachłystują się naszymi odpadami

 

Nikt nie wie

Nikt nie chce

Wiedzieć widzieć

Szkody

Dla siebie

 

Przy pomocy własnych narzędzi

Rąk nóg nade wszystko rozumu

Bezmyślnego uśpionego

 

Żadnego pożytku z ciebie człowieku

Gdy tworzysz i niszczysz

Jednocześnie

 

Dlaczego miałbyś to robić

Przecież twój dom to pieniądz


*** 

Covid szaleje

A wiatr wieje i wieje

Rozdmucha wszystkie troski

Gdy woda już po kostki

 

W owym świecie

Czyś dobrym złym

Nie wiecie

Nie ma ludzi mądrych

Ani doskonałych

 

Z kości ukrwionych

Zbudowanych

Uczuć pełnych

Emocji niepotrzebnych

 

Nie ma ludzi

Doskonałych


*** 

Pod maseczką mogę się uśmiechać

Nikomu nie wydaje się to dziwne

Nie widać mojego uśmiechu

W tym dziwnym kraju

Gdzie musimy się kamuflować

Nie tylko przez Covid

I być smutnym cierpiętnikiem

Nie tak nauczono mnie żyć

Nie tak nazwano świat

Przede mną

Gdzie ludzie mordują się

Słowem

 

***

Aaaaa aaa

Ta kołysanka wcale nie usypia

Usypia mnie toń morza

Bezkres nieba

Szept matki do syna

Rozczula mnie miłość

Do niej do niego

Tak bardzo blisko

Siebie więcej

Nie potrzeba

Kochanie

 

***

Tempo temperatury

Mknie szybko

Zapominam o wczoraj

Kobiety pośrodku deptaka

czują się piękne

W letnich przewiewnych

Sukienkach krótkich

Uwodzicielskich łydkach

Udach od których niedaleko

Mężczyźni w kapeluszach

Nonszalancko zapraszają na obiad

Niezaproszone dziewczęta

Przyglądając się ich żywotnym

Wdziękom lokom pąsom

Błąkający się ludzie

Rozpuszczają ostatnie

Zaskórniaki przed tęgą podróżą

Z dala od oceanów plaż i równin

Dając jeszcze jednego buziaka

Na nowe pożegnanie


Lato, 2020

Comments