Nie ma podrywu
Nie ma
zagranicznych podróżnych
Ani sklepów nie
ma
Już dawno
nieczynne
Nic noc
Noc nic
Księżyc odbija
się w szybie
A ta
przeźroczysta
Tuk tuk
Tak tak
Już dawno nie
widziałam
Pustych
Świeżo
wybudowanych ścian
A podróż
sierpniowa
Daleka
A potem już
tylko piach
I morze
Budzimy się
Nie do wiary
Ile zbytecznych
rozmów
Przydarzyło mi
się
Zapakowane
dygresje
W papier na
bułkę
Ile rozmów bez
Wypowiadania
słów
Po omacku
Ze światłem
smartfona
Tyle samo
giętkich
Układów póz
By tylko wyspać
się
Przespać
przeznaczenia
I odetchnąć
***
Gówno prawda
Jeśli sądzisz że myśli są za częste
Brudne że
popychają
Ciągle i ciągle
w uścisku
Dwojga
Naprawdę mylisz
się że
Za duże buty
przynoszą ulgę
Jak papieros po
seksie
Nie niestety
byłeś w dużym
Błędzie sądząc
mnie po
Obrazach i
portretach
Bardzo
pomyliłeś się
Że wciąż kocham
Te same kwiaty
Ludzie podobni
do
Ptaków gromadzą
się w klucze
Mrowiska
podobne do ludzi
Zaludniają
miasta
Rosnące miliony
dzieci
Uczą się w
szkołach życia
Teoretycznie miarodajnie
Matematycznie
etycznie
Zbyt dużo
plastiku
W głowach masz
mamy
Zbyt dużo
niewiedzy
W głowach masz
mamy
Ludzie są jak
maszyny
Ludzie podobni
do siebie
Nigdy nie widzą
szczytu
Jest zbyt
odległy
Niewidoczny
zapach
Potu ludzkiego
na Ziemi
Wstajemy rano
Zwykle
niezwykle
Przepuszczamy
Przypuszczamy
Rozczarowujemy
obrane jabłka
Nie nie będą na
śniadanie
Pajęczyna
zaskakuje delikatnością
W oknie z
którego dogląda gołąb
Biegiem latem
lata latawiec
Kontrolowany
przez małe rączki
Roześmianego
dziecka
Prądy morskie
nurtują mnie
Zawsze kiedy
nie chodzę
Po wodzie
Czytałam te
same słowa
Które chciałby
ktoś inny
Na chwilę
której nie chciałby
Nikt inny
wymienienić
Na złoty
pierścionek
Z diamentem
Bo jesteś
***
Masz na imię
Pierre
Twoje imię
inspiruje
Do odpoczynku i
nagości
Raz dwa trzy
palce
Cztery pięć
palców
A potem dwa
razy więcej
We dwójkę
Wciąż drapiesz
wydeptane
Plaże turystów
Jest mniej w
tobie
Namiętności
Odległe chmury
wydmowe
Zabierają do
lasu
Mokre stopy
Po zachodzie
wata cukrowa
Smakuje i
wciska się
We włosy
Zlepiając nasze
usta
Dłonie
***
Ucięłam
pogawędkę
Obcięłam
grzywkę
Obrałam ogórka
Zgrzytające
zęby
Przypomniały o
czyszczeniu
Piasku w
szparach
I pęknięciach
ciała
Lodowate stopy
Nigdy nie są
dostatecznie
Ciepłe i
przytulne
Ale
Czuję że to ty
Polubiłeś mnie
pierwszy
Prawdziwie w
każdym
Zakamarku posta
Którego nie
widziałeś
Na oczy
Nie wiesz co to
Poczucie
bezsensu
Nie jadłeś tego
Czym karmią się
wszyscy
***
W sierpniu łzę
powoduje piasek
Wiatr osusza
łzę
Wilgoć przynosi
ukojenie
Latem gołe
ciało
Spłukuje fala
morska
Stopy idą przed
Mokre ręczniki
powiewają
Stłoczone w
jednym miejscu
Złożone czekają
następnego
Dnia
***
Planeta
zachłystuje się
Plamami krwi na
swej skorupie
Zwierzęta zachłystują
się naszymi odpadami
Nikt nie wie
Nikt nie chce
Wiedzieć
widzieć
Szkody
Dla siebie
Przy pomocy
własnych narzędzi
Rąk nóg nade
wszystko rozumu
Bezmyślnego
uśpionego
Żadnego pożytku
z ciebie człowieku
Gdy tworzysz i
niszczysz
Jednocześnie
Dlaczego
miałbyś to robić
Przecież twój
dom to pieniądz
Covid szaleje
A wiatr wieje i
wieje
Rozdmucha
wszystkie troski
Gdy woda już po
kostki
W owym świecie
Czyś dobrym
złym
Nie wiecie
Nie ma ludzi
mądrych
Ani doskonałych
Z kości
ukrwionych
Zbudowanych
Uczuć pełnych
Emocji
niepotrzebnych
Nie ma ludzi
Doskonałych
Pod maseczką mogę się uśmiechać
Nikomu nie
wydaje się to dziwne
Nie widać
mojego uśmiechu
W tym dziwnym
kraju
Gdzie musimy
się kamuflować
Nie tylko przez
Covid
I być smutnym
cierpiętnikiem
Nie tak
nauczono mnie żyć
Nie tak nazwano
świat
Przede mną
Gdzie ludzie
mordują się
Słowem
***
Aaaaa aaa
Ta kołysanka
wcale nie usypia
Usypia mnie toń
morza
Bezkres nieba
Szept matki do
syna
Rozczula mnie
miłość
Do niej do
niego
Tak bardzo blisko
Siebie więcej
Nie potrzeba
Kochanie
Tempo
temperatury
Mknie szybko
Zapominam o
wczoraj
Kobiety
pośrodku deptaka
czują się
piękne
W letnich
przewiewnych
Sukienkach
krótkich
Uwodzicielskich
łydkach
Udach od
których niedaleko
Mężczyźni w
kapeluszach
Nonszalancko
zapraszają na obiad
Niezaproszone
dziewczęta
Przyglądając
się ich żywotnym
Wdziękom lokom
pąsom
Błąkający się
ludzie
Rozpuszczają
ostatnie
Zaskórniaki
przed tęgą podróżą
Z dala od
oceanów plaż i równin
Dając jeszcze
jednego buziaka
Na nowe pożegnanie
Lato, 2020
Comments
Post a Comment